Tak banał, ale prawdziwy. Każda z nas kobiet nie jedno ma imię. W tym jednak
przypadku, nie mam na myśli roli matki, żony i kochanki. Jest też sfera zawodowa czy też tak zwanej samorealizacji. Ponadto z czasem, każdej z nas,
dochodzi coraz więcej funkcji. Tylko pytanie, czy to ode mnie się coraz więcej
wymaga, czy może ja sama z własnej, nieprzymuszonej woli podnoszę sobie
poprzeczkę.
Taki przykład:
Ja wierny kibic mojego biegającego, wcale nie tak wolno męża, podczas jego "startów" nie poprzestaję jedynie na wydzieraniu się "brawo, brawo" . W przerwach między klaskaniem i wrzeszczeniem, czyli tak zwanym kibicowaniem, pstrykam fotki. Robienie zdjęć uciekającemu ludowi nie jest wcale łatwe. Weź człowieku zrób zdjęcie, żeby nie było ruszone, kiedy ktoś biegnie, a na dworze szaro. Ostatnio doszła jeszcze jedna funkcja, kiedy to podczas naszej Mili Goleniowskiej w "punkcie czerpania wody" ktoś mojemu chłopu sprzątnął wodę sprzed nosa i pognałam za nim, aby choć kapkę wody mu dostarczyć. I co by się stało gdyby wody nie dostał, pewnie nic, ale to był impuls. Już taka jestem, robię trzy rzeczy na raz, bo lubię.
Tak, jak wcześniej mówiłam, nowe cele i zadania nieustannie stawiam przed sobą sama, aby zadowolić moją rodzinę, ale też i sobie coś udowodnić.
Podczas ostatniej wizyty u moich rodziców jedliśmy pyszne ciasto. Niestety "kupne", więc nie mogłam wziąć przepisu od mamy. I to jest kolejny przykład mojego "komplikowania" sobie życia. Oliwy do ognia dolał mój szanowny małżonek, który rzucił hasło: "mogłabyś kiedyś takie zrobić". Niby luźno rzucona myśl, ale już kropla zaczęła drążyć skałę i zaczął mnie ogarniać twórczy szał. Jak to ja nie zrobię? Zaczęłam więc przepis rozkładać na czynniki pierwsze i potem ponownie składać do kupy. Przyznam się, że odrobinę też poszperałam w internecie i oto co powstało:
Ciasto w sieci nazywa się Maxi King, chociaż wg mnie bardziej przypomina w smaku batona 3 bit z odrobiną karmelu.
Teraz zaś przygotowuję kalendarz adwentowy dla młodszego z moich mężczyzn. Po co kupować jak można zrobić.
Przepis na ciasto Maxi King
Składniki na blachę 23 x 35 cm:
- ok. 500 g herbatników (ponad dwie duże paczki)
- 1 puszka mleka skondensowanego słodzonego
Masa mleczna:
- 300g masła
- 1 szklanka zwykłego mleka
- 3/4 szklanki cukru
- cukier waniliowy bądź odrobinę laski wanilii
- 500 g mleka w proszku
Polewa:
- 2 czekolady mleczne
- 140 g orzeszków ziemnych niesolonych
- 1/3 szklanki śmietany kremówki
Mleko skondensowane słodzone gotować w zamkniętej puszce w garnku z wodą przez 3-4 godziny ( woda musi przykrywać cała puszkę). Powstanie masa krówkowa. Uwaga nie otwierać puszki od razu po wyjęciu z garnka, musi trochę przestygnąć.
Orzeszki posiekać i podprażyć na suchej patelni. Blachę wyłożyć folią spożywczą. Położyć pierwszą warstwę herbatników. Oba cukry rozpuścić w zwykłym mleku. Zagotować i ostudzić.
Miękkie masło utrzeć na puszystą masę, a następnie dodać mleko i mleko w proszku. Zmiksować na niskich obrotach.
Masę mleczną wyłożyć na herbatniki i przykryć kolejną warstwą herbatników.
Masę krówkową jeszcze ciepłą, rozprowadzić na herbatnikach. Wyłożyć kolejną warstwę herbatników.
Obie czekolady roztopić w rondelku wraz ze śmietaną kremówką. Kiedy się rozpuszczą, dodać orzeszki, wymieszać i polać wierzch ciasta.
Całość schłodzić w lodówce (minimum 3 godziny).
Smacznego!
Nie wygląda mi to na potrawę wegańską, błędem by było umieszczać ją w diecie "tysiąc kalorii". Ale melduję, że ja nie jestem na diecie :)
OdpowiedzUsuńAluzję zrozumiałam :)
UsuńRobią bardzo podobne ciasto i zgadzam się, że trochę przypomina baton. Udało Ci, znakomicie wygląda. :)
OdpowiedzUsuńNo tak, jest 22.00 a ja wszamałabym taki, chociaż mały kawałeczek. Ehhh, jak ja lubię takie ciacha. Pozdrawiam z Nostalgicznego Zakątka.
OdpowiedzUsuńOj tak, coś czuję, że jest to jedno z tych ciast, które w moim domu nigdy nie wyjdzie z mody
UsuńCiasto jest ochydne.Mój pies żygał dwa razy.a ta masa mleczna smakuje gorzej niż kupa.proszę inny przepis.����
OdpowiedzUsuń