W końcu wiosna zawitała i do mojego ogródka. Dotarła tam akurat na Święta, z czego bardzo się cieszę. Pogoda, choć wietrzna była w sam raz do spacerowania i w szukania "Zajączka".
W tym roku świąteczne śniadanie odbyło się u nas w domu. Mogłam zaszaleć z przystrajaniem.
Wielkanocny stół najbardziej lubię w zielonych i żółtych barwach. Są takie soczyste i wiosenne.
Już od paru lat przystrajam stół drobnymi kwiatuszkami Kalanchoe, które umieszczam w skorupkach jajek razem z bukszpanem. Nie raz już prawie ususzyłam ten kwiatek, ale całe szczęście przetrwał i nie wiem jak to się dzieje, ale na Wielkanoc zawsze kwitnie. Dno wytłoczki do jajek wyłożyłam mchem, którego mam pełno, w tym roku, w ogrodzie.
Obecność Żonkili podczas Wielkanocy jest obowiązkowa, ale nie mogłam się oprzeć i kupiłam też Szafirki. Zakup był praktyczny, ponieważ cebulki tych kwiatów wylądują u mnie w ogródku.
A to czekoladowy mazurek z przepisu z lidlowej książki. Bardzo pyszny.
Najtrudniej było znaleźć ten schowany pod ślizgawką.
Haftowane jajeczko w koszyku ze zdjęcia poniżej, znajdowało się z torebce z prezentem dla Szymka.
Kochany Synuś mówi : Mamuś chyba to jajeczko Zając zostawił dla ciebie:).
Dziękujemy za wspaniałą świąteczną atmosferę przy tym wielkanocno-wiosennym stole.
OdpowiedzUsuńRodzice